2009/11/30

jedyna Pszczoła na świecie, której się nie boję!

Czyli Martyna.

:marandalans:

:wstydliwymajk:

we studio wyszło nic w porównaniu z bezpiecznym plenerkiem!








i najlepsze dwa na koniec


Strasznie mi smutno trochę.

2009/11/28

wisienka i pszczółka - part 1 (tylko wisienka?)

Z raz na dwa tygodnie Kiełbasa pofocić musi. Bez tego równowaga się zakłóca. Zatem dziś: czterech fotografujących, dwie modelki, czyli bawimy się w studio. Prześliczna Ola przywiozła nam dwie walizki z ciuchami (i to jest właściwa reakcja na: "weź coś ze sobą"). Gdybym ja tylko miała czas, żeby się zająć stylizacją oprócz tego całego fotografowania... Ech. Przynajmniej tu winą nie obarczam psychologii - winą obarczam piniundze, a raczej ich permanentny brak :D
Więc trochę bakstejdżu nie zaszkodzi

a dalej :izaliżesigmę: i Ola coś jak od tyłu (Maranda tak lubi najbardziej ;P)

No i trochę Oli




no i najulubieńsiejsze na zupełny koniec

Jutro pewnie pokażę jeszcze zdjęcia z piękną Martyną, która dołączyła do nas później, VIP jeden.
A jutro Pawelana, której szczerze mi się odechciewa. Tyle wersji i możliwości przewałkowałam, a ten weekend jest wyjątkowo pechowy. Najpierw problemy ze znalezieniem modelki, potem moje schizy świńskogrypne i ogólnie to stwierdzam, że się do tego wszystkiego nie nadaję. Jak zwykle mam problemy w komunikacji z ludźmi jako człowiek wybitnie konfliktowy i niedogadywalny oraz po raz kolejny ukazuje się moje nienawidzące wymyślać stylizację 'ja'. Ciekawe co pan Freud by na to powiedział.

2009/11/21

iso 1600 & inni

Obrażeń większych niż piwny sweter i krok bliżej do głuchoty nie wykryto. Warto było. Substytut, a potem & inni, czyli długo wyczekiwany debiutancki koncert. Miliard (no dobra, chyba nie więcej niż sto) ludzi, których znasz, ewentualnie kojarzysz. Fajne 'pozytywne' granie lalala. No i świetna atmosfera. Światło: weselne dysko, ale od czego ma się lampę. Lubię robić focie. No lubię, no. Bezutofokusowo życiowo pentaconowo. Zapraszamy do zabawy!

No Kopanek rozbraja jak zwykle








Krzyś tak ogólnie jest od perkusji, ale i z basem se poradzi. Wszyscy sobie z wszystkim radzą


A jutro raport pelikana z dzisiejszego meczu Marianny, czyli... Kieubaska foci szport, niahahahaha!

2009/11/19

miliard!

Takie rzeczy się zapowiadają, takie rzeczy! Miliard pomysłów, miliard realizacji, doby zapełnione obrazkami! Gdzie tu do psychologii, gdzie tu do synaps. Sama dałabym radę wyłącznie w przypadku, gdybym nie studiowała i nie robiła nic prócz zdjęć w tym momencie. Życie nie ma być łatwe i przyjemne tylko jak najtrudniejsze, żeby nazbyt wczuwać się we wszystkie wykonywane czynności i nakręcać swoje ambicje. No może to ma sens.
A tak w ogóle, poza rozkminami, to przydałby się ktoś kto nie nudząc się przy tym nadmiernie na naszych sesjach zechciałby filmować nasze poczynania i poskładać to w jakiś fajny filmowy bakstejdż. Mnie się klocek sony rozwalił i nie miałabym nawet czym (ojeja, no bo moja luszczanka nie ma superduper najbardziej z wszystkich potrzebnej opcji w postaci kręcenia filmikuff, nooo! :< jak może.)
Szałkowo-heyowe karmazynowe autoinspiracje. Is there anybody out there?

2009/11/14

rozkminy inspiracyjne - nowy hey

talaszka wersja dworna

Na dworze byłyśmy niespełna pół godziny, ze względu na przyzwyczajenie do ciepła i braku deszczu z wiatrem. Grandżowy sweterek, rajty i cienie pod oczami. Zgodnie ze zwyczajem niczego prócz buzi i burzy włosów nie widać. Ola ma piękne włosy. Ale co to za problem zrobić zdjęcie z tak fruwającymi włosami? Żaden? Ta, eheś. 'Pasażer'. Takie emocjonalne portretówki.



2009/11/13

wyginaszki Talaszki, wrzasku o brzasku i takie tam

Dnia 11 listopada wymyśliłyśmy se z Izabelą sesję z Talaszką. I, cholera jasna, żadnej mgły, no nic, co by sprzyjało. Oczywiście deszcz jako uwieńczenie niekompatybilności warunków pogodowych z sesją. Ale aale. Proszę Państwa, nie zapominajmy, że głupi naprawdę miewa szczęście. I tak oto znajduje się tiul, modelka ma gust całkowicie zgodny z moim i zamiast marznąć na wietrze i moknąć w deszczu focimy się w cieplutkiej, jaśniutkiej, olustrzonej sali. Wielkie podziękowania dla Marcina Gębskiego, który to zlitował się nad wariatkami w deszczu i udostępnił nie tylko garderobę, ale i jedną z sal Urban Dance Zone na potrzeby talaszkowej sesyi :D
malusi bakstejdż:



i różniaaaste focie.






ulubione na koniec

Ola jest przefajna i mam nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie będziemy współpracować przy czymś fajnym. Oczywiście mamy jeszcze dworną stylizację, ale to może jutro pokażę.

2009/11/08

wtłosięwtapiacz

Miło po długim czasie odmawiania sobie wszystkiego w końcu wydać pieniądze na to na co się tak durnie oszczędzało. Pomijając fakt, że drugie tyle pójdzie jeszcze na 'drobne wydatki', to w końcu inwestycja inwestycją - liczmy, że się zwróci. A natenczas uczmy się to za duże coś obsługiwać. Walnęłam sobie parę lustrzanych foć a'la nasza-klasa, ale trochę wstyd pokazywać, także... no. Zatem teraz niech mnie ktoś przygarnie na asystenta-przydupasa na jakiś ślub, bo ja muszę poćwiczyć :D ale to tak serio, rili, naprawdę.
Lampa testowana z moim przecudownym, ulubionym modelem (jak zwykle, gdy 'nie robię zdjęć'). Chyba powinnam mu już założyć konto na jakimś maxdogmodels albo coś.

2009/11/03

kołysanki joszki bianki

Z serii brzdąknięć muzycznych: wpadłam całkiem przypadkiem na całkiem słodziutki cover 'Since I've Been Loving You', choć wszelakim coverom Led Zep jestem zazwyczaj wybitnie przeciwna. Strasznie ładnie, posłuchaj:

2009/11/01

zima przyszła, nie?

Dzień Wszystkich Świętych to jest naprawdę ciekawe zjawisko, okropnie lubię obserwować ludzi i ich zachowanie w tym dniu. Pomijając rodziny wkurzające się na siebie bardziej niż w jakimkolwiek innym dniu i pędzące jak najszybciej od grobu do grobu (istny wyścig, no doprawdy!), przesłodkie ciocie ściskające wyrośniętych Kubuuuuuuuuusióóóóów oraz przekwiecone i przezniczone groby trzeba przyznać, że to święto jest bardzo potrzebne. Choćby po to, by zauważyć prawidłowość w rodzinnych urodzeniach i zgonach i dzięki temu obliczyć prawdopodobny rok swojej śmierci. A także dowiedzieć się, która ciotka wyszła za Niemca, a która za krawca.
Jeśli chodzi o mnie pod względem zdjęć dziś, to mam niekompatybilny z fotografią układ krążenia. To znaczy chciałam wziąć ze sobą aparat na cmentarz i może jakoś podjąć próbę jakiegoś ubogiego zreportażowania tego święta. Niemniej jednak po wczorajszym foceniu Gosi kiedy to stwierdziłam, że rączki mi odpadają, porzuciłam pomysł zdjęciowania dziś.
Serwuję ubogą serię wczorajszych fot z drugiej stylizacji, której w sumie stylizacją do końca nazwać nie można. Biedna Gosia trzęsła się z zimna, toteż nie męczyłyśmy jej długo.