2009/12/25

niejedna panienka za wami poleci, czyli "słucham, Koniecki?"

Miałam pokazać słitaśne focie z wigilii, rozdawania prezentów i innych uśmiechów przy świetle, z którym canon nie wytrzymuje. Ale, jak widać, zmieniłam zdanie i pokazuję coś, a raczej kogoś dużo bardziej ciekawego. Taki kawałek rodzinki. Miałam skanować ich zdjęcia z młodości, ale wolę nie naruszać tych świętości, szczególnie w drażliwe dni przejedzenia świątecznego (ale też z lenistwa, oczywiście). Dziś korzenie. I nie 'tylko z uśmiechem, bo tak wypada' tylko prawdziwiej.
Feluchna, którą znacie z mycia okien i zamiłowania do firanek

I jej chłopak od ponad 40 lat...


Babcia zwykła nazywać go artystą-malarzem w znaczeniu pejoratywnym, a to jest po prostu znany całemu swojemu pabianickiemu pokoleniu Gienio.

Mój najulubieńszy ulubieniec, Aniołek. Zwraca się do mnie per 'Stokrotko'. Idealista nie z tego świata z niemożliwie perfekcyjną pamięcią i zamiłowaniem do wszelakiego sportu. Silny rocznik, który dożyje 200 lat.

3 komentarze:

  1. mój Boże, ile w tym klimatu...

    OdpowiedzUsuń
  2. niech dożyje 300 ! klimacik ładny rodzinny !

    OdpowiedzUsuń
  3. ja w święta non stop robiłam zdjęcia mojemu dziadkowi, uwielbiam fotografować Jego i Babcię. no, ale Twoje zdjęcia są dużo ładniejsze, piękny klimat!

    OdpowiedzUsuń