2010/01/29

każdy psycholog leczy się sam

Nie robiłam własnych zdjęć od nie pamiętam kiedy, w wyniku czego w końcu wybuchnę. Plan jest taki, że do 6 lutego wyrabiam się z wszystkimi fenomenologiami, i innymi psychoanalizami i biorę się za siebie. Smarkam, kicham, jestem wyczerpana i nie chce mi się nic. A Pan Pietruszka się ze mną zgadza.

2010/01/24


Oto obietnica. Punkt zwrotny i finał już za kilka miesięcy.

2010/01/20

is there anybody out there?


Lubię te nasze małe historie. Bardzo lubię te rozkminy, to dorabianie drugiego dna. I trzeciego, i czwartego. Tę całą niejednoznaczność. Raz na jakiś czas. Zebrało mi się na inspiracje, oczywiście punktualnie - tuż przed sesją.
Przytłoczyła mnie wielkość fotografii i jestem dziś liliputem. Chyba bardzo to lubię.

2010/01/17

wspominki - ciąg dalszy / rozkminki-chłopinki

Od tego się wszystko zaczęło. Wczesne liceum, dawno temu, jak jeszcze nikt w tym naszym małym zaścianku nie wiedział kim są Kings Of Leon. 'Olkaa, obczaj jaki genialny zespół!'. Ich fajność muzyczna od pierwszej płyty nie spadła. Tylko jakość fanów trochę spadła.


Często słyszę skargi, że nie focę facetów. Otóż, natrafiłyśmy dzisiaj z Izabelą na profil jednego, hm, modela na maxmodels, linka nie podam, bo to nieistotne. Rzeczony hm, model odpowiadał urodą i gabarytami młodej wersji znanego wszystkim Arnolda Schwarzeneggera (dobrze napisałam?). Mężczyzna ten (bo aż głupio coś takiego nazwać chłopakiem, czy też facetem) musi mieć naprawdę mocną psychikę skoro przez tyle lat swojego życia 'pracował nad swoim ciałem'. Ja wiem, że mój wstręt do widocznych mięśni nie jest normalny, ale nikt mi nie powie, że biceps/triceps/n-eps wielkości własnej głowy wygląda dobrze. Doprawdy, jest to na tyle odrzucające, że nawet piękna twarz i długie włosy by tego pana nie uratowały. Zastanawia mnie jednak co kobietom podoba się w tak idealnej budowie ciała mężczyzny. Niestety, ale dla mnie to jest najzwyczajniej w świecie brzydkie. Ja, rzecz jasna, nie wspominam o solarium i przesadnym dbaniu o siebie. Jednakże odcinek o modelach z grzywką emo, a'la 'próbuję być kobietą' napiszę kiedy indziej.

A tak przy okazji - jeśli przypadkiem jesteś facetem i mniejszym przypadkiem wyglądasz jak Caleb Followill w którymkolwiek wcieleniu stylizacyjnym to zapraszam na sesję, przeciwwskazania nie istnieją. Rzecz jasna, prócz jakiegokolwiek sensu w czymkolwiek.

wspominki, czyli przegląd dysku miast nauki do sesji

Dobra, wiem, że to głupio zabrzmi, ale Magda dodała dziś jakieś zdjęcie na naszej-klasie i przypomniało mi się, że nigdy tak naprawdę nie dokończyłam obrabiać naszej pierwszej sesji. Zabrałam się zatem za to dopiero teraz, pół roku później. A jakby ktoś chciał zobaczyć inne foty z tego dnia to zapraszam tutaj. The grass was greener i wszystko było prostsze.


2010/01/15

Mindstream sprzed tygodnia

Koncert był w sobotę, ale w międzyczasie było obrabianie & innych, duże zlecenie, no i oczywiście najgorsze - dzisiejsze kolokwium z biologicznych podstaw zachowań, które w sumie doprowadziło mnie do nudności. No i sesja jest jeszcze. No ale zdjęcia ponad wszystko podobno. Zatem proszę bardzo, Mindstream, a więcej zdjątków i fociszków ma pocący się poniżej wokalista tego mhrocznego zespoliku - Maks Weseli ^^





Tu się rozwija, tam się cofa, będzie z tego katastrofa (Bianka Kiełbasa poetką nie będzie).

2010/01/11

~

Z serii 'kołysanki dzieci Bianki': pan Plant z ekipą. Na sen zimowy zimny wietrzny i bezduszny. Biały sen.


2010/01/10

& INNI i inni

Znacie już, mili Państwo, zespół & inni (mimo, że nienawidzę majspejsa, to tam ich reklamuję, bo niby to jest oficjalna strona, choć wolę lasta, uch!), listopadowe focie z ich pierwszego koncertu znajdziecie tutaj. Wczoraj grali w MOKu, a w MOKu jest głupie światło, ale i tak było fajnie. Oczywiście grało tam wczoraj jeszcze kilka zespołów, ale ja bezczelnie sfociłam tylko & innych i Mindstream, o których jutro.
& innych widziałam w akcji drugi raz i z formy nie wypadli. Przynajmniej jak dla mnie, tj. człowieka, który z muzyką niczego prócz duszy wspólnego nie miał (patrz na składnię). No na fociach wyszli fajnie! A ja nic nie poradzę, że wolę focić plecy.


chudo wyszedł, co nie?







A po sesji zaktualizuję stronę, obiecuję!

2010/01/08

quarrels and contradictions


Zrobiłam sobie te zdjęcia jakoś w lipcu pod wpływem Controlling Crowds Archive, aczkolwiek akurat tych nie pokazywałam, bo nieostre. Mimo wszystko okropnie je lubię. Istny dowód wprost na to, że fotografia jest iluzją, a rzeczywistość w dużym stopniu różni się od tego co przedstawiają zdjęcia. Innymi słowy 'jak wyjść na zdjęciu całkiem chudo, gdy się waży prawie 60 kilo'. Bo nie o to chodzi, żeby pokazać jak jest, tylko jak powinno być. Przynajmniej według mnie.
Jestem taka czarno-biała. Taka skłócona.

2010/01/06

księżniczki, syrenki i wszystko marność

Chciałabym obejrzeć Kopciuszka. Nie robiłam tego od ponad 10 lat. W tej disneyowskiej pierwszej musicalowej wersji. Kochałam tę bajkę. To była jedyna oryginalna bajka, którą miałam na własność na VHS. Najbardziej lubiłam chyba scenę, gdy śpiewała myjąc schody, a wokół niej latał miliony baniek. I te wszystkie pomocne myszki i te czary-mary wróżki. Nienawidziłam sceny, w której macocha zamykała ją na klucz w wieżyczce, zawsze podchodziłam do telewizora i ją za to opieprzałam. To była inna wersja niż ta braci Grimm z drzewem, z którego spadała sukienka na bal. Zdecydowanie wolałam disneyowską wersję. Nie lubiłam nigdy Śpiącej Królewny, była trochę zbyt brutalna z tą krwią. Disneyowska Aurora wyglądała najbardziej modelowo. Była chuda, blada, miała długie blond włosy i ogólnie taka anemiczna Angielka z niej była. Piękna była. Bardzo lubiłam Arielkę. Była chyba najbardziej buntownicza i małoksiężniczkowa z nich wszystkich, no i była ruda. Taka dziecinna i beztroska, tak sobie pływała i pływała. Bawiła mnie postać złej Urszuli, nie bałam się jej tylko ją obserwowałam. Królewna Śnieżka nigdy mi się nie podobała w wersji disneyowskiej i kompletnie inaczej sobie ją wyobrażałam. No bo gdzie księżniczka i tak krótkie włosy? Jakoś nigdy nie ruszała mnie w tych wszystkich bajkach kwestia księcia. Zawsze wyglądał jak Ken i ogólnie niezbyt dobrze się prezentował. Kto to rysował?!
Miałam pokazać zdjęcia z UDZ. Nie chce mi się, tzn. zdaje mi się, że w moim obecnym stanie takie zdjęcia są w sprzeczności z moimi wnętrznościami. Są może nie puste, ale bezduszne. I bardzo kolorowe. Moje oczy, które bez okularów nie są w stanie dojrzeć ile ważę, nie mogą w tej chwili na coś takiego patrzeć. W tej chwili moje chętki fotograficzne można określić modnym słowem 'ambient'.
Nawiązując do tych wszystkich księżniczek i syrenek marzy mi się taki ździebko schizowy projekt z udziałem moich ulubienic, np. Meduzy. Nie jakichśtam przypadkowych modelek, potrzebuję teraz tylko znających mnie i to co chcę robić modelek z inspiracyjnymi głowami. Nie potrzebuję jakichś dziewczyn, które chciały mieć ładne zdjęcie, a których zaplecze stylizacyjne jest tak ubogie i mało kreatywne jak moje. Potrzebuje dziewcząt z pomysłem na siebie, artystek, które chcą się uzewnętrznić modelkowo, bo tak im łatwiej. Takich, którym włączysz ten utwór i od razu będą wiedziały co robić ze swoim ciałem.

2010/01/05

UDZ latino hula? backstage

Fociłyśmy wczoraj z Izabelą część osobistości Urban Dance Zone, którzy zwrócili się do mnie o sesję w stylu latino. Czy to było latino nie wiem, wiem natomiast, że od tej czerwieni i oranżu każdego z nas chyba do dziś bolą oczy. Przygruchałam sobie oczywiście naszą piękną Olę, coby nie robić pustych przelotów. Przypomniało mi się jak fajnie foci się w studio, znowu zamarzyło mi się studio. Zdaje mi się, że wczoraj dużo się nauczyłam dzięki uprzejmości kilku osób, które wiedzą nie tylko jak włączyć lampę (z tym w sumie też pewnie miałabym problem).



Ola na za krótkiej migawce

'mam nikona, no i co z tego'







Dziś tylko kulisy, może na jutro wybiorę parę fotek do pokazania.

2010/01/01

dissolve


Schudłam dziś 2 kilo w pół godziny, fajnie nie? Będę miała wystawę, fajnie nie? Nowy rok jeeeet, coraz bardziej boję się nowych roków. Jeśli zostanę psychoanalitykiem, to każdy mój pacjent czy tam klient będzie wyciągał na wierzch mój lęk przed Sylwestrem. Niee, chyba jednak nie będę psychoanalitykiem.
Zgniotłam się. Zamknięte do odwołania, właścicielka wyjechała do Szwecji (brak insektów i dresów).