2009/07/26

groszki, wstążki, czarownice i wampiry w ogrodzie Bartosików

Zdałam sobie wczoraj sprawę z tego, że ostatnio w ten sposób bawiłyśmy się rok temu w Jastarni. Dużo się zmieniło od tego czasu, aczkolwiek my chyba nie. No może fakt, że teraz to Iza maluje, a jeszcze rok temu to my ją tego, ekhem, uczyłyśmy. Ale Olka nadal nienawidzi mnie za brak powagi przy pozowaniu i nadal jest kupa śmiechu z tego wszystkiego.
To, co tipsy lubią najbardziej - malowanie






Aleksandra zczaiła się, że zenit jest zepsuty... powrót z sesji - Iza zadowolona, że ma podbite oko, a Olka jakaś niewyraźna

A tu jeden z młodych następców Sawyera o bliżej nieokreślonym imieniu, ale zawsze kot

Przydałoby się kilka zdjęć właściwych. Izę zwampirzyłyśmy, ale prawie wszystkie zdjęcia, które ja jej robiłam zostały stworzone tradycyjnie, Nikonem, zatem jeśli ujrzą Internetowe światło dzienne to za jakiś czas dopiero. Ale Olka pstryknęła foteckę bakstejdżową, na której trochę tej mhrocznej Izowej miny zobaczyć można

Z Olki natomiast zrobiłyśmy Alicję w Krainie Pomidorów (koszmar), bo zawsze chciałam do tak niecnych celów wykorzystać szklarnię. Pozdrowienia dla państwa Bartosików za cierpliwość do naszego cudowania (żaden pomidor nie ucierpiał). Zdjęcia właściwe z Olki zostały już poddane wstępnej obróbce, zatem tych kilka, za które się już zabrałam tu elegancko prezentuję




2009/07/24

ultramartyna la tortura

Z Agatą wyszły jeszcze bardziej moje focie, aczkolwiek nie miałam zbytnio czasu się za nie porządnie wziąć. Natenczas wykorzystałam tylko w pełni materiał z drzewa dresów w parku Poniatowskiego. Szkoda, że nie wzięłam wtedy Nikona, no ale tak to jest jak się słucha szatana-leniwca w głowie siedzącego. Oczywiście, jak zwykle, najlepsze zdjęcie, to to przypadkowe. Ale i tak się pokfalę, podobają mi się te zdjęcia wielce.



Mam nadzieję, że dostanę jakiejś weny do obróbki w niedzielę, bo jutro cały dzień znowu latam, a tu Agata do dokończenia i ten tenis cały. A jutro śliczna Zosia, a potem moje gejuszki w Ksaweroowie!

2009/07/23

Kasię pochlały komary

Mam jeszcze bardzo dużo do obrobienia, m.in. tenisa, ale jak sobie włączyłam Slipknota to zachciało mi się obrobić foteczki z Kaaas, także jej wydaje się, że ta obróbka była ekspresowa (zazwyczaj nie mogę się zebrać do zdjęć z tydzień). Kasia dzień przed zdjęciami mówiła mi o swojej przygodzie z komarami i zakładałyśmy, że będzie to wyretuszowane, ale... no zobaczycie, że dobrze, że tego nie tknęłam : ]




Z tego samego dnia mam jeszcze Ultramarynę, ale biorąc pod uwagę fakt, że dziś w nocy HP to ja mało tych zdjęć pewnie tknę. Ej, mam ajpoda i prawie już umiem go używać! ^^

2009/07/20

ajs i miia - warszafka

Tak, to stare, sprzed ponad tygodnia, ale ja naprawdę mam ciekawsze rzeczy aniżeli fotkoobrabianie, na szczęście Paulina i Milena to cierpliwe dziołchy. Fajnie było w wawce, aczkolwiek pawiuff nie chciało mi się obrabiać, zatem pozostanę przy dziewczynach. Ciasteczkowy potwór próbował nie przeszkadzać i ganiał wiewiórki. A zdjęcia wyszły mi dokładnie tak jak chciałam. Mam projekt w głowie, sukcesywnie chcę go realizować. No to pokfalmy się - trochę łazienek, a potem dworzec centralny:

















2009/07/16

personal responsibility

Będę psycholożką albo i nie, niemniej studiować psychologię będę, co niezmiernie mnie cieszy i czego bezmiernie się boję. Dziś boję się też, że w końcu zemdleję, bo dawno tak słaba nie byłam - mam ciepłe ręce, co znaczy, żem przegrzana.
Nasłuchałam się Archive i jestem kompletnie naćpana ich twórczością. Dziś rano zdecydowałam, że porobię sobie foteczki. Może mnie przez tę muzykę tak wzięło, a może przez to, że mam dość swoich zdjęć. I tym razem nie chodzi o żadne cofanie się czy stanie w miejscu. Mam dość ładnych zdjęć. Chcę coś brudnego, brzydkiego, czarno-białego i mocno skontrastowanego. Próbowałam dziś na sobie, z modelkami może być problem. Dobra, nie wyszło do końca tak jak chciałam, ale jestem kontenta. Bardzo dobra wiadomość dla mnie samej - potrafię mieć wenę, mimo, że jestem szczęśliwa. Wcześniej nigdy to się nie zdarzało.



To ja idę na Solaris.

2009/07/12

Medusa, fioletowa syrenka, panna konspiracja

Mam głupi trawny katar, zimne ręce i KOL w uszach. Prezentuję chyba najlepszą... 'dużą ilość zdjęć zrobionych jednej dziewczynie' (czyt. sesję) jaką kiedykolwiek w życiu zrobiłam. Ale i tak chcę analożki.
Otóż fociłam w miniony poniedziałek, ale tak się pięknie tydzień poskładał, że kończę te zdjęcia dopiero teraz. A mam jeszcze Timi do skończenia. Niemniej Medusa, a właściwie Martyna modelować umie jako mało kto i komu mogłam to już ją wychwaliłam. Aktualnie przesiaduje w Monachium. Przyjechała do mnie, ta oto szwedzka księżniczka wprost z Krakowa, a ja, pomimo dresów w ciemnych zakamarkach Łodzi jakimś tajemniczym sposobem zdołałam ją fotograficznie ośmielić. W Łodzi nie ma krakowskich precli, aczkolwiek są chabrowe suknie jak marzenie w lumpeksie przy Piotrkowskiej ;)
No to jazda... część pierwsza: babie lato z włosów: siła wiatru wymuszonego




część druga: ranny uzurpator Sawyerowy i inne łódzkie specjalności


część trzecia: ładna wersja Paris Hilton napotkana pod Bałtykiem








część czwarta-ostatnia: metamorfoza ładnej wersji Paris Hilton: szwedzka księżniczka wprost z You Can Dance












najulubieńsze na koniec

Dużo tego, wiem, ale chcę mieć wszystko w jednym poście. Mam jeszcze do skończenia zdjęcia z Timi, a wczorajsze warszawskie czekają w aparacie.