2009/10/31

jest super, jest super, więc o co ci chodzi?

Doszło dziś do planowanego od miliarda lat focenia Marandy. Nie doszło jednak do realizacji zdjęć z wymyślonej stylizacji, udała nam się natomiast stylizacja na tzw. krzywy ryj. Przydałoby się jeszcze umieć wykorzystać po pierwsze modelkę, po drugie stylizację, po trzecie genialną lokalizację. No ale będzie lepiej, prawda. Fajnie było i się pośmiałyśmy, i było cholernie zimno (a ja mówię tylko o sobie i Izie, za chwilę patrząc na ubogie w ciepło odzienie Gosi zrobi Wam się zimno, choć napaleńcom pewnie cieplej będzie :D)
Tymczasem bakstejdż


i jakieś zdjęcia, prawda. Niektóre były robione z paluchem kiełbasianym w obiektywie, także mogą być... 'różowsze', czy tam 'mieć dziwne bokeh'





no i ulubione na koniec

2009/10/30

ten mały wypłosz

...modeluje mi ostatnio przez cały czas, jako że jest rozkoszny i nawet jak go nienawidzę za szczekanie na każde kroki na schodach to jest taaaaaki, no właśnie. A że nie mam czasu na bardziej ludzkie zdjęcia, to Iso zarządza w kwestii fotografii. Choć jutro zamierzam troszkę wrócić z chorobowego. Ale potrzebuję tych śmiesznych baterii do eoska!

2009/10/24

wykopaliska dyskowe z chrypką

Mam od kilku dni taki głos, że mogłabym nieźle pośpiewać, nie czuję smrodu kupy psa i zimno mi bardziej niż zwykle. Słowem - chora jestem. Trudno powiedzieć czy bolą mnie stawy, bo nadal mam zakwasy po środowej jodze, która okropnie mi się spodobała. Coraz bardziej irytujące jest to połączenie studiów dziennych z wieczorowymi, ani my, ani oni nie mogą sobie zorganizować dnia. I nie lubię pań w bibliotece w IP.
Mam canona, nowego, mam! Znaczy używanego, no. I w ogóle nie wiem czy jest super, bo nie mam doń baterii na razie, bo z domu nie wychodzę, ale i tak się nim jaram. A wczoraj miałam robić zdjęcia Olę, dziś Marandę i wyszło nic, znowu przekładamy. Nie mając co ze sobą zrobić zabrałam się za głębszą selekcję zdjęć na stronę i oto co wykopałam z folderu warszawskich zdjęć z Pauliną i Mileną (wpis blogaskowy tutaj).

2009/10/18

wrzosowa trzynaście

Byłyśmy tam pierwszy raz i myślałam, że znajdziemy tam świetne światło. Światło było świetne dla Izy, która miała jaśniutką sigmę, a nie jak ja, no ale nie będę się rozwodzić nad szkłem. Czułam się tam... osobliwie. Nie chce mi się pokazywać bakstejdżu, kilka zdjęć tylko prezentuję. No trochę schiz wyszedł, czyli nie źle. Ale nie dobrze.






2009/10/17

mroczna babcia Madzia

Ja te zdjęcia mam obrobione od kilku dni tylko nie miałam kiedy usiąść do bloga i tego tu wewalić. Magda się postarała i gdyby nie to, że byłam/jestem/będę w złym stanie wyszłyby naprawdę świetne zdjęcia. Z pierwszej lokalizacji wyszło to co widać, z Wrzosową Trzynaście jeszcze próbuję sobie poradzić. Za to u Izuni można trochę pooglądać. A ja... no nie przestanę robić zdjęć, ale szczerze mówiąc mam dość siebie jako fotografa. Bo bida to jest z nyndzą. Dosłownie. Albo inaczej: zatrzymałam się jakiś czas temu na ładnych zdjęciach i dopiero teraz zauważyłam brak rozwoju. Bez ewolucji nie ma nic.




Wstyd mi za siebie. Nie, nie jest dobrze i nie zanosi się na dobrze, a już tym bardziej na lepiej. Chyba, że się stanie jakiś cud. Rodzi się we mnie wstręt do canona. A ciągnie mnie ciekawość do nikona. To brzmi jakbym postradała rozum, ale ci co znają mój maleńki ekwipunek fotograficzny wiedzą, że jedynym okazem analogowego aparatu jest u mnie wielce znienawidzony nikon. Nie kupię żadnego średniego przez najbliższy czas nieokreślony, muszę sobie na niego zasłużyć.

2009/10/13

na panią Chylińską

Jak byłam mała to się jej bałam. Jak zobaczyłam teledysk do 'Kiedy powiem sobie dość' to najzwyczajniej można mnie było nią straszyć. No jak byłam mała to tak ogólnie bałam się wszystkiego co czarne, mroczne, a Bon Jovi to był szczyt rokowości w moich oczach. A Metallica to już szatany jakich mało. No ale wracając do pani Chylińskiej. Każdy na pewno zna wcześniej wspomniany utwór - polecam, polecam:

Jak już trochę podrosłam to jakoś nigdy się tym O.N.A. nie zachwycałam, pewnie ze względu na to, że mało kiedyś słuchałam polskiej muzyki. Założenie jest takie, że żadne baby się do śpiewania rocka nie nadają. Chylińska jednak ma głos, któremu daję na to pełne błogosławieństwo. Pozachwycać się:





No i Chylińska solowo, odmieniona, spokojna, wydaje się, że już wyleczona z wariactwa. Ale nadal tak dobra jak zawsze.


I... ja nie wiem dlaczego, za jakie grzechy, odwaliła oto coś takiego. Taka, o, niespodziewajka. Matko kochano i stu milicjantów...


Pozostaje mi jedynie kochać ją za jej twórczość z przeszłości i uznać, że każdemu artyście może coś się kiedyś odbić.

2009/10/12

dużo okien, czyli zdjęcia robią się same

Miałam dziś jechać do Łodzi, miałam dziś focić Gosię i wyszło z tego jak na razie nic. W sumie to dobrze, bo pogoda w żadnej sposób nie zachęca do wyjścia. Miejmy nadzieję, że za tydzień nie będzie baaardzo zimno. Czas zatem na drugą, kompletnie inną stylizację Aleksandry z sobotniego focenia. Lubię ludzi, którzy mają gust ubraniowy podobny do mojego, Ola zawsze przywiezie coś fajnego (och, jaka szkoda, że na moich zdjęciach rzadko widać ciuchy :D) Pawelana jest fajna, bo ma okna (i dziury) w milionie miejsc, zatem światło wpada dziko i magicznie z wielu różnych stron. W takim wypadku pozostaje jedynie naciskać spust migawki.



2009/10/11

płomyczek, czyli jak podpalić Pawelanę

Panna Płomyczek, która raz już gościła na tym blogu (patrz tu) wczoraj wcieliła się w kompletnie inną rolę. No bo ta Pawelana wczoraj była otwarta dla fotodejowców na dosłownie chwilę (no bo co to jest to półtorej godziny) i śmy sobie wparowali tam razem z Olą i Marcinem. Magdy nie było (ale nadrobiłyśmy tę stratę dzisiaj ;)) Świetna sprawa ta Pawelana. Pomijając oczywiście fakt, że zdążyliśmy zwiedzić... jedno pomieszczenie. No ale my tam nie szliśmy na zwiedzanie wchodząc z taką modelką ^^ Bez Marcina osprzętowienia byśmy zrobili pewnie całe nic albo całe mało, ale oczywiście nie obyło się bez choćby małych szkód (o tym jednak, w następnym odcinku o Oli)





A jutro albo pojutrze albo jeszcze później dalszy ciąg Oli - inna stylizacja, inna miejscówa, zupełnie inaczej i fajnie. Dziś fociłyśmy Magdę, ale zastanawiam się kiedy ja będę miała czas na zabranie się za te foty... Jutro natomiast Maranda wersja hartkor - będzie się działo!

2009/10/08

trochę cienko będzie, ale killing an arab

Finał całkowity, indeks otrzymany, czyli... studiuj albo umrzyj próbując. Już za kilka dni pewnie będę tego wszystkiego miała dość, na razie nie mam, bo nie wiem jeszcze czego ma być dość tak naprawdę. Na razie foteczki się zawieszą (choć nie tak od razu, wszakże w sobotę Pawelana z Magdą i Olą, a w poniedziałek Gosia), bo trzeba obczaić co i jak. Natenczas moja głowa oprócz studiów widzi brak czasu oraz dom. Co do domu, to znalazłam kilka foteczek z ostatniej wyprawy Targowej Ekipy Sprzątającej, w składzie ja, mama i babcia Fela, która, jak widać, modeluje jak ta lala.



Cały dzień hipnotyzuję się tym utworem:

2009/10/04

Uoś spod psychiatryka

Focie sprzed tygodnia z panną Anitą, bliżej światu znaną jako Łośka. Nie miałyśmy planu na lokalizację, ale Iza zaproponowała, żebyśmy sobie poszły pod pabianicki psychiatryk. Nie był to głupi pomysł, bo oprócz fajnych krzaczków do bokehowania znalazłyśmy tam między innymi żółtą sofę i telewizor w częściach. Jedynym argumentem przeciw mogła być moja dresowa paranoja, zważając na fakt, że tam rzadko kiedy ktokolwiek chodzi na pieszo, kiełbasowy mózg wytwarza impulsy mówiące: "każdy samochód, który tu przejedzie będzie beemką wypchaną dresami". No ale dobra, nic nam się, jak widać, nie stało. Fajnie było, ale spotkałyśmy się stosunkowo późno, więc z braku światła, nie fociłyśmy zbyt długo. U Izy foteczki można oglądać na jej deviancie, a u mnie najwięcej spamu jest zawsze na blogu, w galeriach dużo mniej. Enjoy!


Kilka naprawdę różnych zdjęć właściwych (kiedy ja się nauczę focić seriami?! :/)










No więc mam, że tak powiem, czyste konto, nie zalegam z obróbką. W sam raz, bo jutro spadnie na mnie cała kupa ślubów. Ale to dopiero po południu... ;)

2009/10/03

Bella, the best of + rozkminy o ekshibicjonizmie

Mam wrażenie, że istnieje możliwość, żeby te studia pogodzić z fotografią. 18 godzin zajęć tygodniowo to nie tak źle i myślę, że sesyjkę w tygodniu będę mogła sobie sieknąć. Coraz częściej jednak odzywa się wewnętrzny głos mówiący: "sprzedaj canona, kup coś średniego i spróbuj w końcu zrobić coś porządnego", ale na razie byłoby to zbyt ryzykowne jak na takiego nieobeznanego człowieczka jak Bianka Kiełbasa. Rozmawiałam ostatnio z tatą, który jak zwykle twierdzi, że to mi się za chwilę znudzi, ale szczerze wątpię, że sam w to wierzy. W końcu to chyba po nim odziedziczyłam całą tę przekorę i niekoniecznie mądry upór. Na razie pozostaje mi więc spojrzeć na leżące wokół nieużywane przeze mnie przedmioty jako towar, który możnaby opchnąć na allegro.
Wiecie co w tym wszystkim tak cholernie lubię? Oprócz pseudosamorealizacji w fotografii jest coś ze spełniania marzeń, ale myślę, że najważniejszą w tym wszystkim rzeczą jest chyba pokazanie swojego indywidualnego sposobu postrzegania. I tak oto odsłaniasz siebie. Ujawniasz swoje lęki albo zamiłowania, pokazujesz co kochasz i czego nienawidzisz. Przedstawiasz to co widzą Twoje oczy, a nie to co rzeczywiście jest. Chciałabym nauczyć się pokazywać to co widzę tylko ja w stu procentach, portrety przestają mi wystarczać. Wiele osób mówi mi, że nie poznaje się na swoich zdjęciach. Mnie też nie poznają. Mimo, że siebie wolę na zdjęciach, to ludzi bardziej lubię oglądać na żywo. Ale ja nie robiłam zdjęć od tygodnia, co jest bardzo dla mnie nienaturalne. Nie zdążyłam nawet skończyć Uosiowych zdjęć, choć parę z nich już wisi w digartowej i deviantowej galerii. Chciałam jednakże najpierw zaprezentować to co najlepszego wyszło z Izowej improwizowanej sesyi. The best of the best, natomiast nieopublikowaną resztę ma zapracowanna-panna Izabela :D





No i jak ktoś chce zobaczyć jak te zdjęcia wyglądały z drugiej strony, to wyglądały tak oto (no bo pod ławą jest najlepsze światło!):


a z tego samego dnia mam jeszcze mojego ulubionego modela - gorąca sesja pod prysznicem, czyli Iso - mister mokrej sierści :D



W przyszłym tygodniu szykuje się Pawelana - może jakaś panna by chciała mi popozować w zimnie przy czterdziestu amatorach fotografii architektury i innych tego typu pierdół? Noo, nie wstydzić się.