2009/09/27

PS/LR PMS

Ze względu na brak siły do siebie i do ludzi, a raczej najzwyklejszy pms poniewczasie jestem niefajna. Już prawie skończyłam bycie niefajną, jutro już będę zwykłą kiełbasą. Dochodzę przede wszystkim do wniosku ciągłej uległości, która mimo, że maleje z dnia na dzień nadal wydaje się być nieskończona. Jak dobrze, że człowiek mimo, że konfliktowy świetnie radzi sobie z przypadkiem takim jak ja. A tak w ogóle to robi się coraz zimniej, osy umierają. Muszę chyba zacząć nosić rękawiczki, ale najpierw wypadałoby je odszukać.
Do resuscytacji dziś posłużyła Adele, której do tej pory nie znałam i jak zwykle nawinęła mi się przypadkiem


która potem, całkiem przypadkiem, przypomniała mi o The Strokes, w których zasłuchiwałam się w późnym gimnazjum i wczesnym liceum. Uśmiechorodny kawałek

2009/09/24

co mi się marzy

Tak, jest koniec września, a mnie marzą się wakacje. Najśmieszniejsze jest jednak to, że mnie jako przyszłej studentce wakacje nawet jeszcze się nie skończyły. Ja tak naprawdę wakacji nie uraczyłam w tym roku. A marzy mi się spokój, cisza i możliwość robienia wszystkiego powoli, zgodnie z moim planem, gdzie nikt mnie nie będzie poprawiać i próbować mnie zmieniać. Marzy mi się taka moja wolność. Bo w sumie czuję się wolna, a z drugiej jestem ograniczana tyloma pierdołami i tak naprawdę rzeczami błahymi. Nie chcę się dostosowywać, robić wszystkiego tak jak mi się każe. Chce mi się morza, ciepła i szumu. Takiego szumu, który nie będzie specjalnie głośny, a jednak będzie zagłuszał codzienność. Przeżyję już nawet bez szumu morza, niech będzie ten zwykły szum ciszy, który towarzyszy jej zawsze ze względu na moje zbyt głośne muzykosłuchanie. Kiedyś miałam zwyczaj słuchać tego szumu w nocy, gdy kładłam się spać. Teraz, w wakacje, które są dla mnie teoretycznie czasem wolnym, zasypiam w kilka minut po wejściu do łóżka. Mam wrażenie, że coś tracę, że tracę wakacje. I mimo, że irytujący jest fakt, że przesypiam 6 godzin dziennie w wakacje, to nie chcę przespać tych ostatnich dni.
Tego zdjęcia jeszcze nie widzieliście jeśli nie znacie mnie z devianta lub digarta. A jest piękne, czyż nie? Izabela Lechowska, proszę państwa!

2009/09/22

iso!

Nie jest tak źle jak myślę, że jest, ale dlaczego to pokażę później. Na razie chciałam zaprezentować pyszczek łysego. Nazywa się Iso (no coo noo...), ale mówi się też na niego tygrys, wicher, dywan, pies ewentualnie. Jest ładny, biały, mało szczeka i wszystkich kocha. Gryzie wszystko, liże wszystko (yukk!) i cudownie ziewa. Lubi jeść i spać - tak jak ja. Jak nie lubię psów, to tego kocham.

Piosenka na przedwczoraj, wczoraj, dziś, jutro, pojutrze i tvn:

2009/09/21

Ayo! kaszel na dworcu part 2

No to jeszcze dam kilka zdjęć z drugiej stylizacji, która była dużo fajniejsza. Małe poprawianki Izy-Malowanki (taka mi blondyna wyszła)

i kilka ulubionych ujęć, które bez Izowego blendowania by były niczym!







Na tym dworcu albo nie śmierdziało tak jak zwykle albo ja mam taki katar, że tego nie czułam. A w piątek Uoś! Ale jaki... :>

Ayo! kaszel na dworcu part 1

No to Ayo, czyli Monika. W końcu! Umawiałyśmy się co najmniej od początku lipca na wspólne zdjęcia no i w końcu do tego doszło (a już dawno po wakacjach dla normalnych ludzi :D). Wysokie to to na metr osiemdziesiąt i złe jak się powie, że szczuplutka. Na szczęście Monika lubi styl, który trafia w mój gust, więc nie było żadnego problemu z dobraniem stylizacji z ciuchów, które przywiozła. Monika umie się ustawić i wie czego chce od zdjęć, ale mnie też udało się przemycić coś swojego (no dobra, nie dała sobie zczerwienić ust). Jeszcze nigdy nie fociłam na naszym smutnym brudnym pabianickim dworcu, kiedyś musiał być ten pierwszy raz. No niby to bardzo oklepana lokalizacja, ale i tak było fajnie. Oczywiście bez Izy to ani makijażu by nie było, ani światła z blendy, no i nikt by tej blendy nie złożył (no może pani kasjerko-bileterka, ale nie pytałam :D). No to wrzucę pierwszą stylizację, bo tej drugiej jeszcze nie skończyłam "dopieszczać" ^^
Iza, master of pędzel. Monika nie lubi się malować, ale przynajmniej się nie wierci jak ja

Iza, master of blenda. Gdy nie ma nikona przy sobie nawet tak bardzo nie krzywi się przy tej robocie :D


Parę zdjęć właściwych




2009/09/18

kotleciki meduzowe

No ja chyba zwątpiłam. Zdjęcia to nie jest prosta sprawa i w końcu dochodzisz do wniosku, że nie ma z czym się pokazać. To takie smutne. Trzeba coś stworzyć. Cel główny: kupić lampę. Bez lampy ani rusz. Cel poboczny: kupić coś średniego. Bez średniego zostanę tu gdzie jestem. A jestem chyba nigdzie. W czarnej dziurze jestem. Nie mam czasu, a mam wizje. Jeszcze ta szkoła za chwilę, ja zupełnie nic nie wiem, a przecież nikt mi nic nie powie.
Ładnie tu te włosy poleciały, zrobiłam tylko 2 ujęcia z tego, Meduza master jest :D

Kto mi kupi własny superduper szybki komputer?

2009/09/16

ok, to będzie rant

Taka pokuta się wytworzyła z tego wszystkiego. Caaaaaały, calutki dzień przesiedziałam w domu z psem, oglądając obce twarze w zacinającym się Photoshopie. A ten dzień był tak osobliwie perfidny, że master Łyszkowski określiłby go chyba mianem "ja-cię-sunę". Wymówek do wyjścia miałam miliony. Iza, Kuki, słońce, czekolada, focie. W ogóle to tak mi chce się czekolady... Ja jestem najpoważniej w świecie uzależniona od czekolady i jak jej nie ma, gdy jej potrzebuję to poszukuję jej substytutów tak długo jak nie dostanę czekolady mlecznej w czystej postaci (kryptoreklama: Wedel, je t'aime!) No nie złamałam się, skończyłam to co miałam skończyć, ale i tak źle mi z tym, że piękny dzień straciłam przed komputerem. Chyba jednak wolę pracować w nocy.
Nie miałam czasu na obróbkę produkcji własnej, toteż dodaję analogowość jakąś tam: jedno z nikonowskich z Meduzą, starych starych. Reszta na różnych deviantach i innych digartach.

Mam pomysł na zdjęcia, całkiem oklepany, ale jakiż ukochany. Potrzebuję tylko modelki z jak najdłuższymi włosami, co się nie powstydzi zapozować topless. Bladość wskazana, of course.

2009/09/14

Rozmowy z lustrem

1 września zrobiłyśmy zdjęcia z Kingą Bartuzel (uprzednio przeze mnie foconą, see here), która dzień wcześniej dała mi pomysł na nie. Jak jest pomysł to Kiełbasa się na 99% szybko do niego zmobilizuje :) Zatem pomysł miał nawiązywać w jakiś sposób do utworu Kingi pt. "Rozmowy z lustrem". Bianka Kiełbasa to człowiek, który zawsze idzie na łatwiznę. Naszą łatwizną był genialny zakład fryzjerski niedaleko dworca, do którego na foty wybieram się od stu lat (z Anitą, tak, wiem, nie bij :D) Uprzejma pani, o której imię nie śmiałam spytać nie tylko udzieliła nam pozwolenia na focenie w jej salonie piękności (hium!), ale jeszcze nam Kingę uczesała. Parę foć z bekstejdżu


Umalowała Kingę genialnie Iza oczywiście!

Ot, zwykły dzień pracy...

A to to tak wyszło, no bo musiałam sobie jakiegoś fajnego bokeha dorobić przecież...

I słit focia na n-k, bo przecież kit już jest :D

Czas na zdjęcia właściwe, coś tam coś tam




a to moje najulubieńsze:



Także, no, enjoy.

2009/09/11

na całych jeziorach Ty

Przeżyliśmy za Kopanem, jesteśmy pro. Braciszek z Olą i Ciasteczko by mi pewnie wystarczyli, aczkolwiek dowaliły się jeszcze góry do tego. Ciągle zimno, RMF FM wszędzie, a ipod nawet z plecaka nosa (nosa...?) nie wystawił. Ładne widoczki i świeże powietrze, aczkolwiek poirytowane stópki nie lubiące chodzić pod górę i wieczny katar jawiły się jako znaki rozpoznawcze panny Kiełbasówny. Canon się nie przepracowywał, no bo cóż niby z widoczkami począć. No zrobiłam focię na projekt 999, bardzo mi się podoba, ludzie nawet nie zjechali, a portret to to nie jest przecie:

Były też typowo masowe widoczki, z tym, że bez przestrzegania zasad fotografii (no bo najpierw trzebaby je znać), ale ładnie było popatrzeć i tej ciszy posłuchać


i pan na Nosalu, co miał fajne bryle i w ogóle był cały taki jakiś Daddy Cool

Jestem styrana i wyszczerzona. Ciasta, ciastka, ciasteczka. To był krótki urlop od wszystkiego, nawet od fotografii, jak widać powyżej. No prawie. A mój pies nie lubi Stalina.

2009/09/06

Maranda analogowo

Zatem przyszedł czas na Marandę. A tak w ogóle jak sobie przypomnę te zdjęcia to taka radość i zarazem złość mnie roznosi, bo z jednej strony doskonałe warunki do wykorzystania, a z drugiej mój brak profesjonalizmu. No ale się człowiek uczy. A, no tak, poszłam na łatwiznę (b&w), cicho. Taka wyszła trochę dziewczyna Bonda.



2009/09/05

dziewczynka z Szarych Szeregów

Nie mam czasu na obrabianie swoich zdjęć, to wykorzystam ten czas na prezentację pseudotwórczości wakacyjnej. W każdym poście kilka klatek, żeby nie dawać wszystkiego naraz. Tym razem dziewczynka z Szarych Szeregów, jakoś na początku sierpnia chyba te zdjęcia robiłam. W sumie to nie wiem czy ona jest z Szarych Szeregów, ale to przy tej ulicy bawiąc się przy fontannie zainteresowała mnie swoją osobą (a pomogły jej w tym promienie słoneczne). Była taka naturalna, mimo, że w pewnym momencie skapnęła się, że robię jej zdjęcia. Kiedyś też lubiłam jeździć na rowerze i chodzić w sukienkach.




2009/09/04

pan ilford jest fajny

Ale ja niekoniecznie. To nic. Nauczę się przecież. Każdy jest w stanie się tego nauczyć. Zakładając, że nie ma zupełnie zdrowej psychiki oczywiście. No ok, więc pokazuję najpierwszy w świecie film mój, oczywiście nie w całości, tylko to co mi się w jakimś stopniu podoba. Muszę przyznać, że jak porównuję foty z ilforda i z tych rossmańskich, to muszę jednak przyznać, że... no ilford to ilford. No i rossmańskich 200 już kupować nie będę, do wszyskiego już 400 i koniec! Tak, ja wiem, że wszyscy wiedzą o czym mówię. A tak w ogóle to mój pies nazywa się Iso :D
Najpierwsiejsze zdjęcie z Nikona, dzieci na przystanku u Kamila. Bardzo lubię to zdjęcie, chciałabym takie robić

No to jak już takie pstryki to jeszcze Olka i Iza


Z serii Kiełbasa foci świat



I z serii Kiełbasa foci Paulę


Nie wiem w co ręce włożyć. Kończę Kingę, ale na blogu to ona nie wiem kiedy wyląduje, bo wyjazd mi się szykuje i nie wiem czy się wyrobię z publikacją tych różowych wypocin mych (różowe, a niezłe - taki spojler :D) To ja wracam do foć.