Mam tyle siły! Nie mogę się nacieszyć weekendem pozbawionym latania. W życiu nie pomyślałabym, że z uśmiechem zasiądę do przygotowań do sesji (i tej środowej, at Maranda's house i tej tragicznej, egzaminacyjnej), bo planowanie a przygotowywanie to przecież coś innego. Mam miliard pomysłów, a dziś nie ogranicza mnie nic. Wchłaniam tlen i witaminę D, wiedzę wchłaniam i earl greya dziś na elegancko. Wszystko jest takie eleganckie i poukładane. W tej chwili wierzę nawet, że nie schrzanię zdjęć na wielkiej sesji w Marandowym domu. A tu macie kilka lekkich foć Gośki sprzed tygodnia (jutro pada mi photoshop, ktoś poratuje?)
A dzisiejsze niczym niewytłumaczalne szczęście sponsoruje Feist:
no i prawidłowo! dasz rade jak zawsze, i jeszcze teraz z takim entuzjazmem inaczej patrzysz na świat... a to jest najważniejsze, jak to mówiła moja prababcia :)
spokojnie ;) wyjdzie na pewno!
OdpowiedzUsuńno i prawidłowo! dasz rade jak zawsze, i jeszcze teraz z takim entuzjazmem inaczej patrzysz na świat... a to jest najważniejsze, jak to mówiła moja prababcia :)
OdpowiedzUsuńświetna piosenka.
drugie po prawej ubóstwiam z całego serduszka!
OdpowiedzUsuńdziś wieczorem króluje u mnie witamina pp i nouvelle vague
znam Gosię Marandę! jakiż ten świat mały
OdpowiedzUsuńno a kto nie zna Marandy :)
OdpowiedzUsuń