2009/06/12

na dres mój

Powszechnie znana jest moja dresowa fobia. Kilka minut temu, z okna, zza żaluzji, byłam świadkiem rozmowy, no, monologu ludzi z tejże właśnie subkultury, subkultury dresów. Najprawdopodobniej był to najazd innych dresów na teren tutejszych dresów (nigdy nie mogę zapamiętać czy ja mam być za widzewem czy za łks-em, żeby mnie nie pobili na własnym osiedlu). Zatem Obcy Panowie Dresowie (OPD), bo tak nazwać ich można, wjechali tu jakąś swoją bryczką (i nie, nie była to beemka, a jakiś taki miniwan czy cuś), a Tutejsi Panowie Dresowie (TPD) poczęli ich gonić wykrzykując słowa w sobie tylko znanym języku. Głos swój mogliby spożytkować na inne czynności, ale oni zostali powołani do czego innego, ja rozumiem. Sytuacja trwała chwilę i była nieco zabawna, aczkolwiek gdybym nie była w bezpiecznym mieszkaniu na piętrze za żaluzjami to zapewne nie widziałabym w niej nic śmiesznego. Wielmożni TPD pobiegli za samochodem obładowanym OPD, ale gdy jeden z TPD zakomenderował 'luz!' Tutejsi Panowie Dresowie powstrzymali się od dalszego biegu i rozeszli się jak gdyby nigdy nic. Iście oniryczna, groteskowa sytuacja. Matko Bosko Kochano, gdzie ja żyję?

2 komentarze: