2009/06/11

ultramaryna bez deszczu

Głupie busy nie jeżdżą i trzeba się wozić pekaesami, fajnie by było chociaż znać ich rozkłady. Padać miało i padało, ale krótki moment. No i skoro miało padać i Iza się zbuntowała, to utrułam Aleksandrę dziś. I nawet Marta pojechała. Wczuwała się iście w to swoje fryzjerstwo. Agata to profesional, wie co robić, no ale to wiadome było od początku. Niby zwykło, niby żadnego cudowania, a parę zdjęć to ach! Tylko czasu na obróbkę brak.

Dorwały się biednej Agacie do włosów dwa Bartosiki

Marta kontynuuje wymęczanie rudowłosia

Ola lubi jeść, choć tego po niej nie widać. Ola też boi się psów ("Kiełbasa, ja nie idę dalej, tam są psy bez kagańca")

Marta lubi się wczuwać w rolę fryzjera, a Agata cierpliwie to toleruje, ha!

jedno zdjęcie właściwe, żeby nie było, że cały wieczór przegadałam z dziadkiem nic nie zrobiwszy; ona ma taaakie szatańskie spojrzenie

no dobra, kłamałam - dwa

1 komentarz: