2009/09/24

co mi się marzy

Tak, jest koniec września, a mnie marzą się wakacje. Najśmieszniejsze jest jednak to, że mnie jako przyszłej studentce wakacje nawet jeszcze się nie skończyły. Ja tak naprawdę wakacji nie uraczyłam w tym roku. A marzy mi się spokój, cisza i możliwość robienia wszystkiego powoli, zgodnie z moim planem, gdzie nikt mnie nie będzie poprawiać i próbować mnie zmieniać. Marzy mi się taka moja wolność. Bo w sumie czuję się wolna, a z drugiej jestem ograniczana tyloma pierdołami i tak naprawdę rzeczami błahymi. Nie chcę się dostosowywać, robić wszystkiego tak jak mi się każe. Chce mi się morza, ciepła i szumu. Takiego szumu, który nie będzie specjalnie głośny, a jednak będzie zagłuszał codzienność. Przeżyję już nawet bez szumu morza, niech będzie ten zwykły szum ciszy, który towarzyszy jej zawsze ze względu na moje zbyt głośne muzykosłuchanie. Kiedyś miałam zwyczaj słuchać tego szumu w nocy, gdy kładłam się spać. Teraz, w wakacje, które są dla mnie teoretycznie czasem wolnym, zasypiam w kilka minut po wejściu do łóżka. Mam wrażenie, że coś tracę, że tracę wakacje. I mimo, że irytujący jest fakt, że przesypiam 6 godzin dziennie w wakacje, to nie chcę przespać tych ostatnich dni.
Tego zdjęcia jeszcze nie widzieliście jeśli nie znacie mnie z devianta lub digarta. A jest piękne, czyż nie? Izabela Lechowska, proszę państwa!

1 komentarz: