2009/10/03

Bella, the best of + rozkminy o ekshibicjonizmie

Mam wrażenie, że istnieje możliwość, żeby te studia pogodzić z fotografią. 18 godzin zajęć tygodniowo to nie tak źle i myślę, że sesyjkę w tygodniu będę mogła sobie sieknąć. Coraz częściej jednak odzywa się wewnętrzny głos mówiący: "sprzedaj canona, kup coś średniego i spróbuj w końcu zrobić coś porządnego", ale na razie byłoby to zbyt ryzykowne jak na takiego nieobeznanego człowieczka jak Bianka Kiełbasa. Rozmawiałam ostatnio z tatą, który jak zwykle twierdzi, że to mi się za chwilę znudzi, ale szczerze wątpię, że sam w to wierzy. W końcu to chyba po nim odziedziczyłam całą tę przekorę i niekoniecznie mądry upór. Na razie pozostaje mi więc spojrzeć na leżące wokół nieużywane przeze mnie przedmioty jako towar, który możnaby opchnąć na allegro.
Wiecie co w tym wszystkim tak cholernie lubię? Oprócz pseudosamorealizacji w fotografii jest coś ze spełniania marzeń, ale myślę, że najważniejszą w tym wszystkim rzeczą jest chyba pokazanie swojego indywidualnego sposobu postrzegania. I tak oto odsłaniasz siebie. Ujawniasz swoje lęki albo zamiłowania, pokazujesz co kochasz i czego nienawidzisz. Przedstawiasz to co widzą Twoje oczy, a nie to co rzeczywiście jest. Chciałabym nauczyć się pokazywać to co widzę tylko ja w stu procentach, portrety przestają mi wystarczać. Wiele osób mówi mi, że nie poznaje się na swoich zdjęciach. Mnie też nie poznają. Mimo, że siebie wolę na zdjęciach, to ludzi bardziej lubię oglądać na żywo. Ale ja nie robiłam zdjęć od tygodnia, co jest bardzo dla mnie nienaturalne. Nie zdążyłam nawet skończyć Uosiowych zdjęć, choć parę z nich już wisi w digartowej i deviantowej galerii. Chciałam jednakże najpierw zaprezentować to co najlepszego wyszło z Izowej improwizowanej sesyi. The best of the best, natomiast nieopublikowaną resztę ma zapracowanna-panna Izabela :D





No i jak ktoś chce zobaczyć jak te zdjęcia wyglądały z drugiej strony, to wyglądały tak oto (no bo pod ławą jest najlepsze światło!):


a z tego samego dnia mam jeszcze mojego ulubionego modela - gorąca sesja pod prysznicem, czyli Iso - mister mokrej sierści :D



W przyszłym tygodniu szykuje się Pawelana - może jakaś panna by chciała mi popozować w zimnie przy czterdziestu amatorach fotografii architektury i innych tego typu pierdół? Noo, nie wstydzić się.

2 komentarze:

  1. za pierwsze kocham cię miłościa bezgraniczną

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za tym słowem aczkolwiek w tym wypadku pasuje idealnie:)Chodzi mi o wyraz "Lans" i oczywiście zdjęcie spod ławy:)
    Z mordki pieska można wyczytać , że drugi raz nie da się już nabrać i zagonić do zabawy z aparatem:)
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń